Nowy numer 17/2024 Archiwum

Papież dotrzymuje słowa

O chrześcijanach w Turcji, papieskiej pielgrzymce i o tym, jak się dogadać z muzułmanami, z ojcem Samirem Khalilem Samirem, rozmawia Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie). Samir Khalil Samir egipski jezuita, specjalista od kultury arabskiej, znawca Bliskiego Wschodu, islamolog na Uniwer-sytecie Saint-Joseph w Bejrucie.

Beata Zajączkowska: Patriarcha Bartłomiej I wiąże duże nadzieje z podróżą Benedykta XVI do Turcji. Ma rację?
O. Samir Khalil Samir: – Głównym celem tej podróży jest spotkanie katolików ze światem prawosławia. Przypomnijmy, że Papież został zaproszony do Turcji przez prawosławnego patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I, a dopiero później to zaproszenie zostało potwierdzone przez władze Turcji. Podróż do Turcji jest więc ważnym krokiem na drodze umocnienia relacji z prawosławiem. Myślę, że to spotkanie będzie stanowiło wielką niespodziankę dla wszystkich. Bartłomiej I zna Rzym. Tam studiował. Bardzo dobrze zna zachodnią teologię. Myślę, że to ważny kontekst tej pielgrzymki, bo to będzie spotkanie zwierzchników Kościołów, które są sobie bliskie i znają się nawzajem.

„Nie chcemy Papieża w Turcji” – wołają tureccy nacjonaliści. Straszą zamachami na jego życie, służby bezpieczeństwa postawione są w stan pełnej gotowości. Czy nie byłoby lepiej, gdyby Papież tę podróż odłożył?
– Tureccy nacjonaliści sprzeciwiają się podróży Papieża m.in. dlatego, że Benedykt XVI otwarcie sprzeciwiał się przystąpieniu Turcji do UE. Myślę jednak, że bezpośrednie spotkanie będzie miało pozytywne skutki. Benedykt XVI jest przecież wybitnym intelektualistą i wielką osobowością. Oczywiście nie należy się spodziewać, że od razu rozwiąże wszelkie problemy ze światem muzułmańskim czy światem polityki tureckiej. Myślę jednak, że jego obecność przyniesie dobre owoce. Według mnie, rzeczą niesłychanie ważną jest to, że Ojciec Święty nie ulega wpływom zewnętrznym. Postanowił, że pojedzie do Turcji i chociażby cały świat miał się zawalić, dotrzyma danego słowa. Waga danego słowa też jest ważna w relacjach między państwami i religiami. Nie można poddawać się głosowi ludu, trzeba walczyć o swoje przekonania. Oznacza to dojrzały dialog, a nie tylko coś powierzchownego i w końcu ulotnego. Tak znaczy tak. Papież to udowadnia.

Jakie znaczenie ma ta podróż dla przyszłości chrześcijaństwa w Turcji? Jest to kraj, gdzie wciąż za wiarę giną chrześcijanie, jak np. włoski kapłan.
– Jest to w pewnym sensie podróż ostatniej szansy. Właśnie dlatego, że wspólnota chrześcijańska w tym kraju jest bardzo mała. Obok katolików i prawosławnych są tam m.in. ormianie, chaldejczycy i asyryjczycy. Pielgrzymka Ojca Świętego będzie zastrzykiem siły dla wszystkich chrześcijan. Myślę, że przez jego usta wiele często niesłuchanych grup będzie mogło wreszcie zabrać głos. Będzie się mogło upomnieć o swoje prawa, np. w czasie spotkań Papieża z politykami. Jednak przyszłość chrześcijan, nie tylko w Turcji, ale na całym Bliskim Wschodzie, jest bardzo trudna. Myślę, że przede wszystkim musimy budować więzy ludzkie, wzajemne relacje kulturalne i religijne, ze wszystkimi, właśnie po to, by stworzyć na tych terenach inną atmosferę. Ludzie nie mogą bać się chrześcijan, czy wprost ich niszczyć. Turcja określa siebie jako kraj laicki, jednocześnie jednak charakteryzuje się relacjami politycznymi o zabarwieniu islamskim, i to coraz bardziej ekstremistycznym. To nie wróży dobrze na przyszłość. W ciągu ubiegłego stulecia wspólnota chrześcijańska tam praktycznie wymarła. Dziś chrześcijanie nie stanowią nawet 1 proc. społeczeństwa. Uciekają stamtąd do Europy czy do Stanów Zjednoczonych. Jest to zjawisko niemożliwe do powstrzymania. Jesteśmy niestety świadkami umierania wspólnot chrześcijańskich w Turcji i na całym Bliskim Wschodzie!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy