Nowy numer 13/2024 Archiwum

Autolustracja

Zanim ktoś sięgnie do mojej teczki i będzie publikował relacje z moich kontaktów ze służbami bezpieczeństwa PRL, chciałbym sam przypomnieć sobie, jak to było.

Zanim ktoś sięgnie do mojej teczki i będzie publikował relacje z moich kontaktów ze służbami bezpieczeństwa PRL, chciałbym sam przypomnieć sobie, jak to było. Ze względu na sprawowane funkcje – katechety, proboszcza, przeora – spotykałem się raczej z odpowiednimi urzędnikami, którzy czasem mogli być pracownikami służb bezpieczeństwa, a zwykle od tych służb byli zależni.

Odpowiadałem więc na pisma i stawiałem się na wezwania do pomieszczeń urzędowych, do odpowiednich biur Rady Narodowej albo inspektoratu szkolnego, gdzie albo „wyjaśniano” pewne sprawy albo też zwracano uwagę na niedopełnianie obowiązków, które nakładało państwo ludowe. Czasem rozmowy były nieprzyjemne, jak na przykład, gdy wezwano mnie, by powiadomić, że na podstawie amnestii władze odstępują od ukarania mnie, (chodziło, o ile sobie przypominam o nie prowadzenie księgi inwentarzowej), towarzyszyły temu ostro wypowiadane ataki na księży nieprzyjaznych Polsce Ludowej.

Wysłuchałem i wyszedłem bez słowa i chyba nawet bez podania ręki. Nie miałem żadnych rozmów przy okazji wyjazdów zagranicznych. Raz jeden w latach 60-ych odmówiono mi bez uzasadnienia pozwolenia na wyjazd do Jugosławii na kurs dla początkujących esperantystów, a potem otrzymywałem i zdawałem paszport w okienku.

Nie byłem związany z działalnością opozycyjną, choć samym uczestnictwem w życiu konsekrowanym i zaangażowaniem duszpasterskim, zwłaszcza pracą z młodzieżą stanowiłem już opozycję wobec panującej urzędowo ideologii. Moim sposobem bycia był raczej styl zbliżony do Don Camilla – być niewzruszonym w sprawach wiary, ale odnosić się do przeciwników ideologicznych tak, by gdy im się coś odmieni, zechcieli przyjść do mnie do spowiedzi. Zasada benedyktyńska „nienawidzić grzechu, lecz miłować ludzi” była tu zasadą wiodącą. Za potwierdzenie słuszności takiej postawy można by uznać słowa Jana Pawła II do ekipy Edwarda Gierka podczas I Pielgrzymki:

„ Dołączam do tego również wyrazy szacunku dla wszystkich dostojnych przedstawicieli władzy i zarazem dla każdego wedle sprawowanego urzędu, wedle piastowanej godności, wedle tej doniosłej odpowiedzialności, która na każdym z was, Szanowni Panowie, ciąży wobec historii i własnego sumienia”. Zdawałem sobie sprawę z tego, że obywatele zwłaszcza duchowni, są przez państwo ówczesne kontrolowani, ale nie bardzo myślałem o „gęstości” tej kontroli. Pracy miałem zawsze tyle, że z trudem mogłem jej podołać i na rozglądanie się na boki zupełnie nie starczało czasu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy