Siedział na przystanku w Poznaniu, gdy otoczyła go grupa skinheadów. Zaczęli atak: "Wierzysz w Chrystusa? Chcesz w szpitalu wylądować?". Tomek Budzyński wystraszył się, ale odpowiedział: "Tak, wierzę w Jezusa." Nagle jeden z nich huknął muzyka w nos. Polała się krew.
„I co, a teraz jeszcze wierzysz?”. „Tak, wierzę”. „No, teraz to już mnie zakopią” – pomyślał muzyk. A tu cud. – Siedzieli wokół mnie, żebym im nie zwiał. I ten, który siedział najbliżej, mówi: „Zostawcie go. On już tak będzie chyba zawsze wierzył”. A ja w duchu pomyślałem sobie: „Panie Jezu, dzięki Ci! Oby to było proroctwo! Żeby to się sprawdziło”. I poszli sobie. Jeszcze mnie trochę poprzezywali, ale poszli.
Znajomi zareagowali momentalnie: zawołać naszych chłopców? Budzyński machnął ręką. Nie. Zostawcie ich.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.